czwartek, 16 sierpnia 2012

Imagin I

'kurwa' przeklnełam w myślach bo nie miałam siły nawet otworzyć ust. 
Nie tak miało być.. Siedze sama na jakimś krawężniku, nie dosyć że jest tu strasznie ciemno to jeszcze jestem tak strasznie pijana. Zawsze sobie obiecuje, ze to ostatni raz, ale nigdy nie wypala.
Jestem w Londynie już miesiąc, a w swoim mieszkaniu spędziłam może z 10 nocy ..
Powieki same mi sie zamykają, a głowa jest tak strasznie ocieżała.
Nie chce tak kończyć 'wieczoru' wgl która jest godzina ? pierwsza w nocy ? moze 3 ?
'ogarnij się' wrzasnełam sobie w myślach, że aż nie poznałam swojego głosu. 
Patrzyłam przed siebie, wszystko kołowało i było rozmazane, próbowałam skupić wzrok na jednej rzeczy, ale jakiej ? Moment, moment! Ktoś tam wychodzi, tak to na pewno jest jakaś osoba. Na drugiej stronie ulicy była czarna postać, nie widziałam co robi, ale jak skupiłam wzrok byłam w stanie dojrzeć, że grzebie w kieszeni i coś wyjmuje. A później zapala sie mały łomyk i zostaje taka mała kropeczka, która przybliża i oddala sie od twarzy postaci za pomocą jej ręki. Tak, to papieros, też chce! 
Zawsze gdy do moich płuc dotrze chodź troszke nikotyny czuje się lepiej. 
Więc bez  większego namysłu wziełam torebke i zaczełam tam szperać w poszukiwaniu fajek!
Niestety mojego szczęścia było za mało i jedyne co w niej znalazłam to pustą paczke. 
Pełna nerw wiedziałam tylko to, ze musze dostać jedną tytoniową rurke, tylko o tym myślałam. 
Postanowiłam wstać, uśmiech malował sie sam u mnie na twarzy. "Ja ? wstać? w takim stanie ? hahaha!'
Ale jestem twarda, chce fajke i ja dostane. 
Na początku oparłam się na rękach i podniosłam cały tułów do góry. Pełna podziwu dla siebie wiedziałam, że teraz bedzie tylko lepiej. Niestety pomyliłam sie już z pierwszym krokiem, i prawie zaliczyłam glebe. 
Wszystko znowu wirowało, ale ja się nie poddawałam i próbowałam dalej.
Z każdym krokiem było coraz lepiej, gdy doszłam do drugiej strony ulicy, szłam w miare prosto. 
Szkoda, że zapomniałam o krawężniku, ale na szczęście się nie przewróciłam. Uf! 
Na twarzy miałam wielkiego banana i tak podeszłam do mojego wybawiciela z papierosem. 
- poczęstujesz mnie ? wymamrotałam
Postać odwróciła się do mnie i popatrzyła nie zrozumiale. 
No tak, jestem w Angli, wiec czemu wyjeżdżam tu z ojczystym jezykiem. 
Ponowiłam więc pytanie, tym razem we właściwym języku,
- jasne. odpowiedział mój wybawca.
Był to młody mężczyzna, nie potrafiłam ustalić wieku, ale miał około 25 lat.
Wyciągnął upragnione papierosy i podał mi jednego. 
- dziękuje Ci bardzo, życie mi ratujesz. powiedziałam tak pijanym głosem, że aż nie dowierzałam, ze tak można,
- nie ma sprawy. odpowiedział chłopak uśmiechając sie. 
Taaa, to oczywiste, że śmiał sie ze mnie. Wziełam do płuc małego bucha i wszystko zaczynało być bardziej normalne i tak z kolejnym pociągnięciem ..
- Co tu robisz w środku nocy ? zapytał chłopak po dłuższej chwili ciszy. 
- sama nie wiem. wybełkotałam. 
Chciałam powiedzieć coś jeszcze lecz poczułam jak wszystko idzie ze mnie do góry i niesamowicie obrzydliwy smak w ustach. 'ehe' pomyślałam i szybkim ruchem odwróciłam się pochylając i wypuszczając z ust obrzydliwości, które kilka godzin temu wlewałam w siebie. 
Chłopak szybko złapał mnie 'od tyłu' w talii i odgarnął włosy. 
Gdy skończyłam wyprostowałam się i trzymałam nadgarstek przy ustach. Chłopak zaczął szukać czegoś w kieszeni i podał mi chusteczki.
- Ratujesz mi dupe dzis po raz drugi, nie wiem jak Ci się odwdziecze. powiedziałam wycierając usta chusteczka. 
- coś się wymyśli. powiedział chłopak śmiejąc się. - może wejdziemy do środka, napijesz się wody czy czegoś. zaproponował.
- narazie wolałabym posiedzieć tutaj. uśmiechnełam się patrząc w ziemie. 
- jak tylko chcesz, ale moze wytłumaczysz co tutaj robisz ? ponowił 
- em, miałam iść na koncert z koleżanką, ale przed nim wstapiłyśmy do baru, później drink, kolejny, kolejny. Ona się zmyła z kimś, ja zostałam sama i jakimś trafem wylądowałam tutaj. opowiedziałam jednym tchem.
-a cóż to za koncert. zapytał
- heh, The wanted. zaśmiałam się, nawet nie wiem czemu. 
- haha, moze nie trafiłaś na koncert, ale na mnie. Tom jestem. chłopak podał mi ręke. 
- yyy, czeeść ? Sara jestem. mówiłam również podając mu ręke. Czułam sie jak we śnie lub jak bym miała pijackie halucynacje. 
- może zdradzisz mi jeszcze ile masz lat i gdzie mieszkasz ? powiedział chłopak 
- em mam 19 lat i .. urwałam bo znowu poczułam, uczucie z przed chwili i sytuacja się powtórzyła. 
Ja stoje schylona, on mnie trzyma i ja bełtam. 
- wszystko już ok ? zapytał troskliwie Tom
- mhm, myśle, że juz ze mną okej. odpowiedziałam.
- to chodz do środka, zaaopiekujemy się Tobą. wyszeptał trzymając mnie za ramie. 

_____________________________________________________
taki tam prolog.
w głowie wyglądało lepiej. :cc
ale juz chuj. teraz tylko licze, ze ktoś bd czytał. 
baju. ; )