wtorek, 19 marca 2013

także ten.

  hejka, mam taką nietypową sprawę do Was. :D
może macie jakieś ciekawe blogi do polecenia ?
nudzi mi się w domu więc zostawiajcie linki i tak dalej.
będę straaaaaaaaaaaaasznie wdzięczna.

aaa i zapraszam na tt.

poniedziałek, 11 marca 2013

zero sensu.

- Jay do cholery ruszaj się, nie mamy całego dnia. - krzyczę na tego idiotę, bo jak można z nim pójść do sklepu tylko po piwo, a on siedzi tu już godzinę i szuka skittelsów.
- Nie ma. - staje przede mną, a w oczach ma łzy.
- nie wierzee, Ty ryczysz z powodu jakiś cukierków. -
- Sam jesteś jakiś. -
- taa, chodź będą przy kasie.-
- nie ma. -
- są, chodź. - biorę do ręki nasze zakupy i zaciągam go do ostatniej kolejki.
Całą drogę ten idiota skomlał, że aż ja sam zacząłem modlić się w myślach o te cholerne cukierki.

Ostatnia kasa, ostatnie kroki i jest, są ! yeaa! dziękuje Bogu w myślach i patrze jak łapczywie sięga ręką po nie. No, ale jak na nas przystało, szczęście nie trwało długo. W tym samym momencie, gdy mój przyjaciel dotknął czerwonego opakowania mała rączka zrobiła to samo.

- Dziewczynko oddaj mi te cukierki. - powiedział uprzejmie Lokowaty.
- Nie. - wykrzyczała dziewczynka na ok. 12 lat. Podniosła brew do góry i wykrzywiła się szyderczo na niego. Cicho parsknąłem i przyglądałem sie dalej.
- Nathan cicho!- krzyknął
- spoko, ale zaraz nasza kolej więc nie będę czekać.
- Dziewczynko, dogadamy się. - rzucił do blondyneczki .
- nie mamy w czym się dogadywać, byłam pierwsza. -
- nie, to ja je pierwszy dotknąłem !
- nie bo ja, a poza tym jestem dzieckiem i powinieneś mi ustąpić! - mówiąc ostatnie słowa skoczyła by spojrzeć Jayowi w oczy.
- dobra, ale to ja je pierwszy zobaczyłem, wiec ja je biorę. - powiedział triumfalnie, a staruszka za nami przewróciła oczami.
- jestem dzieckiem i ja mam większe prawo do nich! - po raz kolejny wykrzyczała to samo.
- dobra, masz tu sto funtów i są moje. - przewróciłem oczami widząc jego głupotę.
- wypchaj sie nimi, nigdzie indziej nie ma Skittelsów, tylko tu. - mała położyła rączki na biodrach i pokazała mu język.
- okej, koniec tego - wtrąciłem się widząc łzy w oczach przyjaciela. - my kupujemy paczkę i dzielicie sie nimi na pół. - zaproponowałem jak prawdziwy negocjator.
- ale w paczce jest ich 31! - wykrzyczał Jay, a dziewczynka pokiwała głową.
- to ja wezmę tego jednego. - wzruszyłem ramionami.
- NIE! - krzyknęli obydwoje
- to podzielimy  na pół, pasuje ? -
- niech będzie. - poszli na ugodę.
Uniosłem ręce w górę na znak szczęścia.

- proszę, dokładnie 15 i pół cukierka. - podałem małej blondyneczce, która z grymasem odeszła od nas.
- następnym razem nie będę taki ugodowy. - wtrącił Loczek.
Przeszliśmy na drugą stronę na parking, gdzie był nasz samochód, a mój przyjaciel delektował się smakiem cukierków.
- ej, otwórz mi drzwi bo sam nie dam rady. -
- już moment . -
I właśnie w tej chwili ten idiota jakimś cudem poślizgnął się i wszystkie 10 skittelsów wyleciało mu z ręki i wszystkie znalazły się w kałuży.
Na twarzy Jaya natychmiast pojawił się smutek i wstał do pozycji siedzącej chowając twarz w rękach.
Natychmiast zrobiło mi się go żal, więc otworzyłem jedno piwo i podałem mu siadając obok.
- daj spokój stary, jak nie te to inne. -
Spojrzał się na mnie i upił łyk piwa.

____________
o lol, całe życie na prochach. ; oo
nie, nie, nie, nie pytajcie o nic
mam dziwne nastroje, więc przepraszam ale musiałam to dodać.
hm, wiecie coś miałam..
mm, a zapraszam na tt, macie tam  gdzieś z boku ----->
hihi, ale zajebista szczałka. miszcz.
dobra, nareczka bo się kompromituje.